🎉 Najgorsze Sceny Z Horrorów

James Wan oraz inni reżyserzy stworzyli już całe uniwersum, składające się z dwóch części „Obecności” i spin-offów o upiornej lalce Annabelle oraz najświeższy, opowiadający o przerażającej zakonnicy . 3. „The Ring” (2002) The Ring - Trailer (2002) Watch on. Kolejny remake japońskiej klasyki horroru o duchach. W „The Egzorcyzmy Emily Rose określane są jako jeden z najbardziej przerażających horrorów w historii. Poznamy tutaj opowieść o tytułowej Emily, która umiera na skutek przeprowadzanych na niej egzorcyzmów. Cały obraz poznajemy z perspektywy adwokat, która broni księdza oskarzonego o spowodowanie śmierci. Niekończące się sceny z przejeżdżającej przeszłości. Twitchy, utykający dozorca Torgo mówi jak Twiki z Buck Rogers uwięziony w jednej z dawnych maszyn do ćwiczeń z wibrującym pasem. Sceny rozpuszczają się w tej samej scenie. Torgo jest zagnieciony na śmierć. Clapperboard jest widoczny w jednej scenie. Horrory w 2023 – Zakonnica 2. Premiera: 8 września 2023. Powracamy do przerażających horrorów, ponieważ kolejnym tytułem na liście jest Zakonnica 2, czyli film należący do franczyzy Obecność. Nadchodząca produkcja jest bezpośrednią kontynuacją Zakonnicy z 2018 roku. Oznacza to, że na ekranie ponownie zobaczymy między innymi Ranking w przeważającej części zbudowały remaki oraz sequele. Znalazły się też filmy, które z racji słabego odbioru, nigdy nie doczekają się kontynuacji. Sprawdźcie sami, które produkcje zyskały miano najgorszych horrorów wszech czasów. Najgorsze horrory w historii. Tak złych filmów nie oczekiwaliście? Ich lepiej unikać! Na nagraniu widzimy, jak kobieta rzuca w stronę policji przedmiotami. Z tego co słyszymy od jednej z osób biorących udział w interwencji, była także „uzbrojona” w drut. – Pi…olę, ja dostaję, k…a, tylko pięć tysięcy pensji – mówi nagle jeden z policjantów w reakcji na przerażający jazgot dobiegający ze strychu. W historii kina znajdziemy wiele tytułów o duchach, śmierci, zombie czy morderczych historiach przy których można się pośmiać. Mamy dla Ciebie kilka propozycji: "Pogromcy duchów", "Scoop Oto 7 najgroźniejszych narkotyków na świecie. 1. Skopolamina, czyli "oddech diabła". Otrzymywana z hioscyjaminy, związku występującego w roślinach z rodziny psiankowatych Najlepsze horrory 2022 roku. Z jednej strony zdarzyło się kilka wpadek. "Podpalaczkę" można było obejrzeć jedynie dla Zaca Efrona, a "Czarny telefon" zawiódł wszelkie pokładane w nim nadzieje. Warto jednak zauważyć również, że w minionych miesiącach w naszym kraju pojawiły się horrory, które przypomniały miłośnikom kina Z okazji premiery horroru "Noc oczyszczenia: Czas wyboru" (8 lipca) wybraliśmy kilkanaście najlepszych horrorów ostatnich lat, które albo nie zdobyły wielkiej popularności i przemknęły przez kina niezauważone, albo nie spotkały się z uznaniem krytyków. A mimo to warto je obejrzeć. Makabryczne, przerażające, przyprawiające o dreszcze, paraliżujące, obrzydliwe – są takie obrazy z filmów grozy, które zostają z nami na zawsze. Postanowiłam jeszcze chwilę potrzymać Was w klimacie strachu. Na pewno macie zakodowane gdzieś w wyobraźni sceny z filmów, które paraliżują i przyprawiają o dreszcze. Reżyserzy horrorów i thrillerów doskonale wiedzą, co 20 kultowych scen w horrorach.#lśnienie #cichemiejsce #krzyk #egzorcystaW dzisiejszym odcinku podrzucam Wam 20 kultowych scen, które może odświeżą Wam niektó 9tsisYY. 2/5 Następny » Niewidzialny człowiek (2020) Kadr z filmu „Niewidzialny człowiek” to przykład na to, że dobrze znana historia w nowym wydaniu ma rację bytu. Uwikłana w toksyczną, pełną przemocy relację z bogatym i znakomitym naukowcem, Cecilia Kass ucieka od swego męża nocą, by ukryć się w domu siostry oraz ich wspólnego przyjaciela z młodości. Kiedy jej mąż popełnia samobójstwo, zostawiając jej fortunę, Cecilia zaczyna się obawiać, że jego śmierć jest oszustwem. Tymczasem seria niewytłumaczalnych przypadków, które dzieją się wokół kobiety, zaczyna być śmiertelnie niebezpieczna, zagrażając życiu tych, których kocha. Cecilia, na granicy obłędu, czuje, że prześladuje ją niewidzialny człowiek. To my (2019) Kadr z filmu Akcja „To my” dzieje się we współczesnych czasach w południowej Kalifornii. Adelaide Wilson wraca w swe rodzinne strony do domku na plaży, w którym spędziła dzieciństwo. Przyjeżdża tu z mężem oraz dziećmi, aby odnaleźć letnie wytchnienie. Ścigana przez niewyjaśnione i nierozwiązane traumy z przeszłości oraz dziwaczne zbiegi okoliczności, Adelaide czuje, że paranoja, w której się znalazła, narasta z niepohamowaną siłą. Kobieta czuje, że coś złego spotka jej rodzinę. Po relaksującym dniu na plaży, Adelaide wraca do letniego domu. Kiedy nastaje zmrok, Wilsonowie odkrywają cztery sylwetki stojące na podjeździe: sobowtóry ich rodziny. Doktor Sen (2019) Kadr z filmu Minęło wiele lat od czasu wydarzeń, które rozegrały się w „Lśnieniu”. Dorosły już Dan Torrence spotyka dziewczynkę, która przejawia podobne do niego zdolności. Stara się ją chronić przed kultem o nazwie Prawdziwy Węzeł, którego członkowie polują na dzieci obdarzone mocami, aby zachować nieśmiertelność. Ogląda się naprawdę dobrze, choć ducha Kubricka tu nie czuć. Lighthouse (2019) Kadr z filmu Gdybym miał wymienić jeden film z tej listy, który zdecydowanie musicie obejrzeć, wymieniłbym „Lighthouse”. Stara latarnia morska położona gdzieś na krańcu końca rozpoznawalnego świata. Dwóch mężczyzn, którzy mają spędzić w tym miejscu kolejne cztery żmudne tygodnie, doglądając własnej poczytalności i światła wskazującego drogę tym, którzy poszukują go na wzburzonych wodach. Pierwszy z nich ma na imię Tom i jest mężczyzną hardym i nieustępliwym, byłym człowiekiem morza, który dorobił się bolesnej kontuzji nogi. Drugi, Ephraim, jest znacznie młodszy i – przynajmniej z początku – bardziej otwarty, jednak dręczy go jakaś tajemnica, która sprawiła, że wybrał odosobnienie. Gdy izolacja od świata zewnętrznego daje o sobie znać, obaj mężczyźni zostają zmuszeni, by stawić czoła swym demonom. Midsommar. W biały dzień (2019) Kadr z filmu Dani i Christian to młodzi Amerykanie, którym nie układa się w związku i rozważają rozstanie. Niespodziewana rodzinna tragedia zbliża ich jednak do siebie, a pogrążona w żałobie Dani postanawia dołączyć do Christiana i jego przyjaciół, aby wziąć udział w wakacyjnej wyprawie na północ Skandynawii. Tam, w odciętej od świata wiosce, raz na 90 lat obchodzone jest prastare święto związane z letnim przesileniem. Jednak to, co z początku wygląda na beztroską wycieczkę do krainy niezachodzącego słońca, z czasem przybiera nieoczekiwany, przerażający obrót. 2/5 Następny » Choć wczorajsze Halloween już za nami, nie trzeba czekać kolejnych 365 dni na okazję do obejrzenia dobrego filmu grozy. Pozwólmy, by prawdziwe święto horroru potrwało jeszcze dzień dłużej, przypominając sobie najstraszniejsze filmy ostatniej dekady (2010–2019). Najstraszniejsze, bo wybrane przez naszych nie był prosty, a walka między filmami była zacięta (co udowadnia duża liczba filmów będących ex aequo z innymi). Wierzymy, że poniższa lista jest idealnym suplementem, które posłuży długoletnim, zaangażowanym fanom gatunku, jak również miłośnikom popularnych tytułów. Co jednak najważniejsze, ranking udowadnia, że horror nie powiedział jeszcze ostatniego słowa. Gatunek ten, będący jednym z najstarszych, rozwija się w bardzo ciekawym i obiecującym kierunku. W ostatnich latach na ekrany kin i telewizorów trafiło wiele znakomitych horrorów, co napełnia wiarą, że wiele wybitnych tytułów jeszcze przed nami. Nim to jednak nastąpi, poznajcie 30 najlepszych horrorów ostatnich 10 lat według czytelników Sprawdźcie sami, czy wyniki was zaskoczą (lub przerażą).30. (ex aequo) SplitSplit, 2016, reż. M. Night ShyamalanPo dekadzie reżyserskich wpadek i nieśmiałej zapowiedzi powrotu do formy w postaci Wizyty M. Night Shyamalan wreszcie odnalazł swój thrillerowy zmysł. Split to nie tylko aktorskie tour de force znakomitego Jamesa McAvoya, ale i bardzo sprawnie prowadzona intryga, u podstaw której leży trauma głównego/ych antagonisty/ów. McAvoy, kreujący kilkanaście niezwykle zróżnicowanych postaci w ciele jednego bohatera, jest bez wątpienia jednym z najbardziej intrygujących złoli w kinie od dłuższego czasu, a Anya Taylor-Joy zalicza kolejny udany występ na drodze do (miejmy nadzieję) wielkiej kariery. [Dawid Myśliwiec]30. (ex aequo) MandyMandy, 2018, reż. Panos CosmatosJezu, jak się cieszę, że mój ukochany film 2018 załapał się do Waszego plebiscytu – na ostatniej pozycji, ale co tam! A jeszcze bardziej się cieszę, że polscy widzowie w końcu mogli obejrzeć w kinach to neonowe cudeńko po tym, jak w zeszłym roku olali je rodzimi dystrybutorzy. Mandy smakuje jak narkotyki, ale ma tę nad nimi przewagę, że nie rujnuje zdrowia. Panos Cosmatos, syn George’a Cosmatosa, udowadnia tutaj, że groza może kryć się przede wszystkim w atmosferze (chociaż jego obrzydliwi motocykliści przerazili mnie równie skutecznie, co najlepsi horrorowi antagoniści). Hipnotyzujący seans i tour de force Nicolasa Cage’a, ale dla mnie aktorskim objawieniem filmu pozostaje demoniczny Linus Roache. Mandy to nowa, unikatowa jakość, trawestująca to, co znane i ograne. A soundtrack Jóhanssona zostanie ze mną już na zawsze. [Katarzyna Kebernik]29. ZakonnicaThe Nun, 2018, reż. Corin HardyZakonnica to kolejna, najmłodsza odsłona uniwersum dobrze znanej miłośnikom horroru Obecności. Tytułowa postać pojawiła się pierwszy raz w drugiej części głównej serii, gdzie straszyła jako obraz na ścianie. Fabuła spin-offu ma miejsce w latach 50., gdzie w Rumunii wysłani przez Watykan ojciec Burke i siostra Irene próbują rozwikłać tajemniczą sprawę śmierci dwóch zakonnic. Film nie zebrał pochlebnych recenzji, trudno go również nazwać najstraszniejszym filmem serii (choć tak zapowiadali twórcy). Nie ulega jednak wątpliwości, że dla widzów, którzy upodobali sobie mroczną historię Obecności, seans Zakonnicy będzie, choćby ze względu na powrót do lubianego uniwersum, przyjemnie przerażającym przeżyciem. [Maja Budka]28. Zbaw nas ode złegoDeliver Us from Evil, 2014, reż. Scott DerricksonKolejny film reżysera Scotta Derricksona, twórcy takich perełek jak Egzorcyzmy Emily Rose czy Sinister, opowiada kolejną mroczną historię, tym razem z morderstwami, chorobą psychiczną oraz egzorcyzmami w tle. Złowrogi nastrój potęguje również fakt, że film miał być oparty na prawdziwych wydarzeniach. Historia śledztwa, które prowadzi policjantów od jednej makabrycznej zbrodni do drugiej, z minuty na minutę napełnia widza strachem i przeczuciem, że to nie jest zwykła sprawa kryminalna, a mroczne, nadprzyrodzone siły musiały maczać w tym palce. Zbaw nas ode złego to film, który trzyma w napięciu i choć korzysta z wielu klasycznych horrorowych sztuczek, potrafi wzbudzić lęk. [Maja Budka] 27. HalloweenHalloween, 2018, reż. David Gordon GreenHalloween to rasowy, podręcznikowy wręcz slasher, zrealizowany w duchu najbardziej kanonicznych motywów i struktur gatunku. Nie chodzi tu przecież o rozwój akcji czy śledzenie fabuły – czy wiedza na temat zakończenia oryginalnego filmu odbiera nam przyjemność z ponownych seansów? Oglądanie Halloween to jak zakup i odsłuch dobrze zremasterowanego, ulubionego albumu – znamy praktycznie każdy dźwięk, ale i tak cieszymy się jak dzieci. Krwawa jatka, na którą zaprasza nas z błogosławieństwem Johna Carpentera (pełniącego funkcję producenta wykonawczego i współautora muzyki) David Gordon Green to czysta i nieskrępowana gorsetem wybujałych ambicji rozrywka kinowa pierwszej jakości. W dobie (skądinąd ciekawych) „posthorrorów” i różnego rodzaju eksperymentów formalnych Halloween to ożywczy i przyjemny powiew klasycznego podejścia do kina grozy. Malkontenci powiedzą, że film nic nie wnosi poza z lekka zliftingowanym i uwspółcześnionym przypomnieniem znanych niemal na pamięć motywów. W takim przypadku powiedzieć można: dobrze, i co z tego? Halloween to przykład na to, jak z klasą powracać do kinowych świętości i dawać publiczności radość, nie traktując jej przy tym jak chodzących na dwóch nogach portfeli. [Tomasz Raczkowski, fragment recenzji]26. Zło we mnieFebruary, 2015, reż. Oz PerkinsZło we mnie najbardziej przypadnie do gustu nie tym widzom, którzy bardziej niż treścią zadowolą się klimatem, lecz fascynatom mrocznej strony ludzkiej natury; tym, którzy odnajdą się w samym opisie sytuacji, pozbawionym odpowiedzi na pozornie najważniejsze pytanie – dlaczego. Ostatnie ujęcie filmu wcale nie sugeruje, że dobrnęliśmy do końca, a wręcz przeciwnie. Że spełnienie w złu jest równie iluzoryczne, co próba bycia dobrym przy każdej nadarzającej się okazji. Ilustracje obu tych postaw wybrzmiewają u Perkinsa jak gorzki żart. Strasznie ponury to film, choć za to jedno trudno go krytykować. [Krzysztof Walecki, fragment recenzji]25. AnnabelleAnnabelle, 2014, reż. John R. LeonettiAnnabelle to kolejny film z rodziny Obecności, a mianowicie jej prequel. Doczekał się również swojej własnej, pomniejszej serii (z Annabelle: Narodziny zła czy Annabelle wraca do domu włącznie), której fabuła skupia się wokół historii morderczej, przeklętej lalki. Film z 2014 roku opowiada zaś historię młodego małżeństwa Mii oraz Johna, którym dotychczas wiodło się cudownie. Ona w ciąży, on właśnie kończy z powodzeniem studia medyczne. Do czasu niespodziewanego napadu satanistów, podczas którego lalka Mii nasiąka krwią jednej z napastniczek. Annabelle jest filmem najeżonym odwołaniami do innych klasyków kina grozy, takich jak Egzorcysta czy Dziecko Rosemary. W porównaniu do nich wypada jednak blado, niemniej horror Leonettiego w końcu oddaje głos prawdopodobnie najstraszniejszej lalce w historii kina (nawet Laleczka Chucky się chowa), dzięki temu stając się głośnym tytułem, z którym miłośnicy gatunku powinni się zapoznać. [Maja Budka]23. (ex aequo) To: rozdział 2It: Chapter Two, 2019, reż. Andy MuschiettiTo: Rozdział 2 jest pełną uroku, sercowo uczciwie ckliwą i po prostu piękną opowieścią o dorastaniu, która – jak King w źródle – kładzie nacisk na obyczajówkę, a horror jest narzędziem, żeby to uwypuklić. Ale groza też nadal tu działa. Bez wątpienia w tej wszechobecnie panującej śmierci jest życie. Płynąłem sobie przez film jak ta łódeczka z papieru i doznawałem go tak czyściutko, jak bracia Lumiere przykazali, mimo wad. [Radosław Pisula, fragment recenzji]23. (ex aequo) mother!Mother!, 2017, reż. Darren AronofskyNazywanie mother! kinem grozy może wydawać się równie kontrowersyjne, co sam film Aronofsky’ego. Ale czy współcześnie ktokolwiek jeszcze opowiada się za sztywnymi podziałami gatunkowymi? W postmodernistycznym oku kamery horror przybiera tutaj tę postać, którą ja lubię najbardziej: psychodelicznych wizji i surrealistycznych schiz. Odważne, niebiorące jeńców dzieło Amerykanina serwuje nam nasyconą biblijną symboliką i turpistyczną estetyką alegorię degradacji Matki Ziemi dokonaną rękami człowieka – a to tylko ta najbardziej oczywista z wielu możliwych interpretacji tego głęboko przemawiającego do podświadomości pod płaszczem metafory realne problemy czynią z mother! dzieło daleko bardziej przerażające od połowy sztampowych horrorów. [Katarzyna Kebernik]21. (ex aequo) Cloverfield Lane 1010 Cloverfield Lane, 2016, reż. Dan TrachtenbergDziś hasło „Cloverfield” kojarzy się już z całą serią filmową, ale gdy Cloverfield Lane 10 wchodziło na ekrany, traktowane było jako nieoficjalny sequel Projektu: Monster, kiepskiego monster horroru z 2008 roku. Po tej niezbyt udanej produkcji wykorzystującej found footage raczej nikt nie spodziewał się udanego sequela, a tymczasem powstał film ze znakomitym rolami Johna Goodmana i Mary Elizabeth Winstead, nadający sporo kontekstu sytuacji w jakiej znaleźli się bohaterowie. To survival story z dużą dawką psychologicznego obciążenia, ale przede wszystkim znakomity, trzymający w napięciu thriller – szkoda, że niespodziewany sequel Paradoks Cloverfield jakoś niespecjalnie utrzymał ten poziom… [Dawid Myśliwiec, fragment plebiscytu]21. (ex aequo) Pozwól mi wejśćLet Me In, 2010, reż. Matt ReevesByło mnóstwo pytań i obaw w związku z powstawaniem tego remake’a. Amerykańsko-brytyjska przeróbka utrzymuje jednak surowość i elegancki ton pierwowzoru. Matt Reeves zastąpił zimową scenerię szwedzkiego oryginału pustynnym terenem okolic Los Alamos i dodał historii zimnowojenną otoczkę. Pozwól mi wejść to film o dojrzewaniu, miłości i wampirach. To bardziej stylowa i mądrzejsza wersja Zmierzchu. Świetnie zagrany przez młodych aktorów remake Reevesa jest nastrojowym horrorem, posiadającym niewątpliwy artystyczny urok i kilka lepszych chwytów od oryginału. [Przemysław Mudlaff] Jeśli o to drugie chodzi, to możemy wymienić przynajmniej kilka zakończeń, które naprawdę sprawiają, że film, początkowo mniej lub bardziej ciekawy, robi się przewidywalny i śmieszny. Człowiek czuje, że coś go ominęło, a wizja reżyserska w ogóle nie grała z tym, co chciał zobaczyć. Wreszcie dochodzi to wrażenie, że zostaliśmy wystrychnięci na dudka, bo reżyser ma nas za półgłówków. 5. Open House Open House jest filmem, który doskonale buduje napięcie i ma całe mnóstwo ciekawych wątków do wykorzystania. Nie wykorzystuje ani jednego. Zamiast tego wprowadza nas prosto między sekwencję zdarzeń: teraz dzieje się to, później to, porzućcie wszelką nadzieję, teraz już koniec. Proste to jak konstrukcja cepa i całkowicie niestrawne, bo po prostu miałkie. Scena, w której główny zły po prostu wybija rodzinę, a następnie odjeżdża w stronę kolejnego otwartego domu jest… no cóż, potwornie nudna. I takie było właśnie Open House. 4. Knowing (Zapowiedź) Knowing jest szczególnym filmem i nie chodzi tutaj tylko o Nicolasa Cage'a. Mamy potencjalnie bardzo interesujący zarys fabuły, zbliża się bowiem gigantyczny kataklizm, przed którym mniej lub bardziej skutecznie starają się nas ostrzec obcy. Obcy zabierają z naszej planety kilkoro wybranych dzieci wkrótce przed zagładą wszystkich. Żadnego zwrotu akcji, żadnego ciekawego rozwiązania, tylko coś w rodzaju „wzięliśmy waszych młodych i wysłaliśmy na nieznaną planetę… jak sobie poradzą i jakim cudem przeżyją, to już nie nasz problem". Devil Inside To nie był dobry film i nie miał on dobrego zakończenia. W skrócie: główna bohaterka stara się dowiedzieć, czy jej matka jest opętana, trafia na dwóch księży, którzy nie słuchają się watykańskich zasad, dziewczyna i księża zostają opętani (ona sama chyba przez Lucyfera we własnej osobie), rozbijają się autem, koniec. Scenę później otrzymujemy link do strony internetowej, w której znajdziemy podobno wyjaśnienie wszystkiego. Strona nie działa. 2. Paranormal Activity 4 Trudno jest nawet powiedzieć, gdzie zaczyna się głupota tego zakończenia. Główna bohaterka biegnie do domu, w którym najprawdopodobniej czyha na nią zguba. Wybiega z niego i wpada prosto na olbrzymi sabat czarownic. No nie, zaraz. Sabat czarownic, który tak starannie planował wszystkie zdarzenia, potrzebuje całej ekipy, żeby złapać jedną nastolatkę? Sabat czarownic nie wpadł na to, żeby złapać ją wcześniej, tylko potrzebują całego tego dramatyzmu? Jakim cudem ona ich w ogóle nie zauważyła, kiedy szła do tamtego domu? Jakim cudem nie usłyszała ich, gdy wychodziła? Halo? Halo? Nie mówiąc już o tym, jakie totalnie idiotyczne wydaje się, iż Katie gubi Huntera gdzieś pomiędzy Paranormal Activity 2 a 4 i knuje jakiś dziwny plan, żeby go odzyskać… zamiast po prostu użyć mocy demona, złapać oboje na początku i zaciągnąć tam, gdzie chce. Musiała naładować manę? 1. Znaki Sam film po latach wydaje się koszmarnie głupi, a do tego jego zakończenie jest absolutnie obraźliwe dla oglądającego. M. Night Shyamalan ewidentnie nie miał pomysłu na to, jak uwieńczyć tę historię. Nieludzko zaawansowani wręcz obcy, geniusze, którzy przekroczyli miliony lat świetlnych, okazali się całkowicie wrażliwi na wodę oraz drewno. Jak się, do tego, okazuje, wszystko przewidziała w ostatnich chwilach życia żona głównego bohatera, co przypomina mu się zresztą w bardzo dogodnym momencie. Każe on Commodusowi złapać za kij i rąbnąć nachała zdrowo po… powiedzmy, że żebrach. Na koniec wszystko wraca do normy i główny bohater znowu zostaje pastorem. Gdyż… tak było na początku? Zakończenie Znaków zwyczajnie obraża inteligencję widza. Nie przychodzi nam do głowy żadne wytłumaczenie, dla których obcy nie stworzyli sobie skafandrów, żeby nie zostali ochlapani wodą. Nie przychodzi nam do głowy żadne wytłumaczenie, dlaczego nie wzięli broni laserowej przeciwko drewnu. Sami są drewnem, które daje się w banalny sposób pokonać. Jeszcze gdzieś w radio słyszymy, że pokonało ich wojsko. Pewnie pistoletami na wodę. A wam, które straszne zakończenie nie przypadło najbardziej do gustu? Sekwencje śmierci w horrorach bywają różne, ale w większości przypadków nie wypadają zbyt dobrze. Zobaczcie jedne z najgorszych scen gore w historii. Istnieje wiele czynników, dzięki którym horror może być efektywną rozrywką. Dla osób lubiących ostrzejsze rejony kina grozy, jak chociażby filmy splatter, dobre gore jest rzeczą obowiązkową. Niektóre filmy przekraczają normy z wyrywaniem wnętrzności, a inne są deczko subtelniejsze w obrazowaniu ekranowej gore można klasyfikować z grubsza na dwa sposoby: nieszczególnie brutalne, ale bezsensownie pomyślane albo po prostu źle zrealizowane. Stąd nasza lista będzie pomieszana w stopniu ciężkości – niektóre rzeczy nawet mogą przejść jako w miarę przeciętne pod względem realizacyjnym, ale musiały się pojawić ze względu na stopień idiotyzmu. Oczywiście jest to wierzchołek góry lodowej (na zdjęcie główne daliśmy z kolei scenę z „Hellraisera”, który jest przykładem filmu gore par excellence). Były już najgorsze kwestie, teraz czas na sceny. 1. „Tokijska Policja Gore”Film Yoshihiro Nishimury z 2008 roku to prawdziwa jazda bez trzymanki prosto z Japonii. Akcja filmu dzieje się w przyszłości, gdzie policja jest sprywatyzowana. Policjantka posługująca się mieczem samurajskim jest na tropie zabójcy jej ojca. Należy do specjalnego oddziału stróżów prawa, którzy za zadanie mają walkę z mutantami znanymi jako inżynierowie (Prometeusz!). Przed wami być może „najlepsza” scena z filmu: 2. „Przyjaźń na śmierć i życie”Produkcja Wesa Cravena to raczej typowy przeciętniak z lat 80 z niedorzeczną fabułą, gdzie młody naukowiec wymyśla sposób na uratowanie swojej przyjaciółki – wszczepienie do jej mózgu mikroprocesora. Oczywiście pojawiają się komplikacje. Najsłynniejsza scena z filmu wiąże się z piłką do kosza. Zobaczcie: 3. „Sentô shôjo: Chi no tekkamen densetsu”Obraz z 2010 roku opowiada o młodej kobiecie Rin, której ramię zaczyna mutować w śmiercionośną broń. Po tym jak rodzice protagonistki zostają zamordowani przez rządową organizację, postanawia się zemścić. Rzecz utrzymana jest w klimacie wspomnianej „Tokijskiej Policji Gore”. Choć cały filmik przekracza wszelkie granice absurdu, to nasza scena zaczyna się od 2:15. Zobaczcie: 4. „Krwawa gościnność”Film Alexa Chandona z 2011 roku to typowy przykład nieudanego komediohorroru, gdzie efekty gore mają być śmieszne, ale okazują się kretyńskie. Film jest klasyczną przestrogą – nigdy nie zadziera się z lokalna społecznością. Lubującej się w dość niecodziennych spektaklach. Oto przykład – patrzcie od 1:35. 5. „Władca życzeń 2”Ekranizacja Jacka Sholdera z 1999 roku na Rotten Tomatoes może pochwalić się wynikiem 0%. Zły dżin powraca, aby zdobyć 1001 dusz, dzięki czemu rozpęta Apokalipsę. W załączonej sekwencji z kasyna rozpętuje się prawdziwe pandemonium, które swoją kulminację ma na wysokości 1:50. Zobaczcie: 6. Seria „Topór”To slasher gore na maksymalnych obrotach. Wzorowany na Jasonie Voorhesie, zdeformowany chłopiec Victor Crowley (grany przez Kane’a Hoddera, jednego z odtwórców antagonisty serii „Piątku trzynastego”) rozprawia się w niesamowicie brutalny sposób z każdą osobą, która zawita na nowoorleańskich bagnach. Trylogia skrywa masę „efektownych” sekwencji zabójstw, ale wybraliśmy dwie. Choć w obu przypadkach wykonanie jest przyzwoite, to punktujemy za bezsensowność. W pierwszej głównym bohaterem jest żuchwa: A to sekwencja z 3. części: 7. „Killing Spree” W filmie z 1987 roku mężczyzna podejrzewa swoją żonę o zdradę i to wystarczy, aby wpadł w szał zabijania. Jego ofiarami są wszyscy, którzy mogą spać z kobietą. Facet ma całkiem pokaźną listę pomysłów na pozbywanie się ludzi. Niski budżet dyktuje warunki, tak jak i przesadne gore. Patrzcie na fragment zaczynający się od 0:40. 8. „Zły smak”Pozycja obowiązkowa na każdej liście tego sortu, „Zły smak” Petera Jacksona to kawalkada umyślnie złych sekwencji gore. W filmie składniki jedzenia fastfoodowego ulegają ciekawej modyfikacji za sprawą obcych, którzy postanowili zamienić nowozelandzkie miasteczko w jadłodajnię. W załączonym video mamy kompilację „gustownych” epizodów, ale prawdopodobnie najlepsze są odpowiednio na początku i na końcu. Smacznego: 9. Seria „Droga bez powrotu” Jako nieudolna pochodna „Wzgórza mają oczy” ma swoich fanów, ale zamieszczona scena na pewno nie przyniesie jej nowych. Czwarta odsłona z 2011 roku to prequel pierwszej części franczyzy, w którym grupa nastolatków zamkniętych w opuszczonym sanatorium musi stoczyć walkę o życie ze zmutowanymi kanibalami. Nie wiadomo co gorsze – sposób zejścia czy wykonanie. Zobaczcie: Lata 80. to specyficzny okres, który dał światu kilkanaście kultowych filmów, jak również tonę dziwnych tworów, którym bliżej do kina klasy B. Jak jednak możecie się domyśleć, niektóre horrory z kategorii „tak złe, że aż dobre” na przestrzeni lat zyskały status kultowych, a ich nieznajomość to strzał w stopę. Dlatego niniejsza lista skupia się na horrorach klasy B, których prawdopodobnie nie kojarzycie, a które warto zobaczyć. Każdy, kto chce zanurzyć się w perełki gatunku horrorowego, powinien umieścić te kultowe filmy na szczycie swojej listy. Dodalibyście jakieś tytuły? Aligator (reż. Lewis Teague, 1980)Produkcja z początku lat 80. skupia się na miejskiej legendzie, zgodnie z którą mały aligator przypadkiem spłukany w toalecie dorasta w nowojorskich kanałach, by stać się prawie czterometrowym zabójcą. By jednak dodać smaczku, tytułowy aligator, aby przeżyć, pożera ciała zwierząt, które wrzucane są do kanałów przez firmę produkującą leki. A ponieważ zwierzęce zwłoki przesiąknięte są sterydami, nie pozostaje to bez wpływu na aligatora. Szybko zaczynają ginąć miejscowe psy, jak i kilku pracowników kanalizacji (oczywiście). Twardy policjant łączy więc siły ze specjalistą od gadów, żeby powstrzymać aligatora przed wkroczeniem na ulicę miasta i zabiciem jego mieszkańców. Produkcja nie tylko nawiązuje do filmów klasy B z lat 50., ale jednocześnie stara się wypłynąć na fali sukcesu filmu Spielberga Szczęki. Warto zaznaczyć, iż scenariusz stworzył John Sayles, który fanom kina klasy B znany jest z takich produkcji jak Pirania czy Skowyt. Film ma swoje świetne momenty, zarówno te pełne napięcia, jak i akcenty humorystyczne pod postacią aktora Henry’ego Silvy, który wciela się w rolę pompatycznego łowcy polującego na aligatora. Plusem jest także wygląd gada, gdyż trzeba pamiętać, że lata 80. nie były zbyt łaskawe pod względem wyglądu dla zabójczych (reż. Eric Weston, 1981)Gdy mówi się o produkcji Evilspeak, dość często pada stwierdzenie, że jest to połączenie Zemsty frajerów z Carrie – i niestety dużo w tym racji. Główny bohater Stanley Coopersmith jest w szkole wojskowej, jednak jego prawdziwą pasją są komputery, przez co jest nieustannie dręczony przez kolegów. Pewnego dnia w starej szkolnej kaplicy odkrywa sekretną księgę okultystyczną, która daje mu dostęp do arkanów czarnej magii. Dzięki niej udaje mu się przywołać demoniczne duchy, które mają dokonać zemsty na jego oprawcach. Choć produkcja miała premierę w 1981 roku, to trzy lata później jego emisja została zakazana na terenie Wielkiej Brytanii. Jest to dość niezrozumiałe, biorąc pod uwagę, iż wiele innych filmów z epoki epatowało większym okrucieństwem i obrzydliwością. Jeżeli nastawieni jesteście na dziwne i surrealistyczne momenty, to ten film was nie zawiedzie. Na szczególną uwagę zasługuje scena z nawiedzonymi świnkami, ale to coś, co musicie zobaczyć na własne oczy. Produkcja ma także drugie dno – w latach 80. rozpoczęła się zbiorowa paranoja, iż komputery znajdujące się w niewłaściwych rękach mogą przyczynić się do końca świata. Jak widać, do dzisiaj nic takiego się nie stało. Jeżeli więc uwielbiacie makabryczne filmy zemsty, to jest to produkcja jak najbardziej dla Lift (reż. Dick Maas, 1983)Jeżeli macie zamiar obejrzeć film o morderczej windzie, to zamiast wybrać dzieło M. Night Shyamalana, koniecznie sprawdźcie ten świetny duński horror. Produkcja opowiada historię technika Felixa, który próbuje dowiedzieć się, jaka tajemnica kryje się za niecodziennymi zgonami w biurowcu. W tym celu łączy siły z dziennikarzem, by odkryć sedno sprawy, zanim biurowa winda zabierze kolejne życia. Trop prowadzi ich do przedsiębiorstwa zajmującego się produkcją mikroczipów dla wojska. Jak już wspomniałam, jest to raczej zapomniany duński horror, który wyróżnia się makabrą, czarnym humorem oraz kilkoma scenami naprawdę chwytającymi za gardło. Jeśli myślicie, że film o morderczej windzie nie może straszyć, to jesteście w wielkim błędzie. Dodatkowo poza efektowym ucinaniem ludzkich głów twórcy podsycają ludzki strach poprzez takie sytuacje jak uwięzienie w windzie, które niekiedy prowadzi do ataków paniki, a osoby z klaustrofobią do stanu przerażenia. Ale jakby tego było mało, ofiarami morderczej windy nie padają wyłącznie silni członkowie społeczeństwa, lecz także – co zaskakujące – ci najbardziej bezbronni: dzieci, seniorzy oraz osoby niewidome. Koniecznie musicie zobaczyć ten film, a amerykańskiego remake’u unikajcie jak ognia.

najgorsze sceny z horrorów